środa, 27 kwietnia 2016

Browar Raduga Big Sleep

Browar Raduga to browar kontraktowy z warszawskiej Pragi. Podoba mi się u nich to, że nazwy piw inspirują różnymi filmami. Raczej takimi klasycznymi i nieco bardziej ambitnymi.
Jakiś czas temu wypuścili trunek o nazwie Big Sleep. Nazwa pochodzi od filmu Howarda Hawksa reprezentującego gatunek film-noir z 1946 - Wielki Sen. Ponoć film jest kwintesencją tego gatunku kina, a czy to piwo będzie kwintesencją stylu American Barley Wine?

Nie jest to piwko lekkie, bo ma 10.5% alk. obj. oraz 24° Blg. IBU również na dość wysokim poziomie - 100. W składzie znajdziemy wodę, słód jęczmienny, słód pszeniczny i drożdże US-05. Z racji tego, że jest to amerykańska wersja Barley Wine, chmieli zza wielkej wody nie mogło zabraknąć i mamy tutaj ich całą gamę: Cascade, Simcoe, Centennial, Mosaic, Zeus i Magnum. Warka do 15.04.2017.

Etykieta, jak na Radugę przystało, kojarzy mi się z jakimś filmowym plakatem z lat 40/50 XX w. Widać tutaj kota na tle jakiejś metropolii w nocy. Oprócz tego znajdziemy tu informacje dotyczące pełnego składu, datę ważności i parametry piwa. Kapsel czarny, bez żadnych napisów. Ogólnie etykieta, moim zdaniem, naprawdę świetna.

Barwa tego piwa to leciutko zamglony bursztyn. Piana jest beżowa, zbudowana ze średnich pęcherzyków, niezbyt obfita i bardzo szybko opada. Ogólnie prezentuje się ładnie.

W aromacie są głównie śliwki, brzoskwinie i pomarańcze. Jest też trochę toffi i delikatnych nutek alkoholu. Zapach jest dość intensywny, słodki i przyjemny - jednym słowem, próbujemy!

Pierwszym posmakiem, który wyczułem była wanilia. Tego się tu nie spodziewałem, ale mi podpasowało. Znajdziemy tutaj też delikatne nutki mlecznej czekolady, toffi i orzechów. Trochę owoców się ujawnia - głównie śliwki, ale też trochę brzoskwiń. Alkohol tutaj przejawia się rozgrzewaniem w przełyku i leciutko likierowatymi nutkami. Goryczka jest bardzo delikatna o ziołowym charakterze. Wysycenie umiarkowane/niskie.

Big Sleep to mocne piwo, które reprezentuje styl American Barley Wine. W aromacie jest raczej owocowo (śliwki, brzoskwinie, pomarańcze), natomiast w smaku nieco większą rolę odgrywają słody - czekolada, toffi i orzechy. Mimo tego, że alkoholu tutaj jest aż 10.5%, to ani w smaku, ani w aromacie jakoś szczególnie się nie ujawnia. Jest na prawdę świetnie ukryty. Ogólnie jest to piwo raczej do degustacji niż picia wiadrami, bo jest bardzo słodkie. Goryczka jakaś tam jest, ale jest bardzo delikatna, więc w smaku dominuje słodycz. Jeśli ktoś lubi takie piwa, to z tego powinien być jak najbardziej zadowolony. Polecam, Piwosz Dyzio.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz